Bohater drugiego planu: Hurtownik

24/04/2014
W moim poprzednim tekście pt. A więc chcesz założyć kwiaciarnię? Ha! pisałam o blaskach i cieniach kwiatowego biznesu. W obecnym, zgodnie z obietnicą, skupię się na trudach innej grupy rynku florystycznego – hurtownikach.

Pamiętacie, jak wspominałam wcześniej o bardzo wczesnym wstawaniu kwiaciarzy? Wierzcie mi – grzeszą mówiąc, że to nieludzkie jeździć po towar bladym świtem. Osoby kupujące on-line na zegarach nie dość, że również muszą wstać wcześnie, by móc dokonać zakupu na aukcji kwiatowej, to nierzadko zmuszeni są by jeszcze się do tej aukcji przygotować. Mam tu na myśli zaznaczenie interesującego dla nich asortymentu na poszczególnych zegarach, co również jest dość czasochłonne. Jeżeli obsługują jeden punkt handlowy – pracy jest oczywiście mniej, zaś jeżeli punktów jest kilka zaczynają się schody. Trzeba bowiem zebrać zamówienie, sprawdzić pozycje, które w poszczególnych punktach się powtarzają i zaznaczyć na zegarach tak, by wraz z pierwszym pianiem koguta móc zasiąść przed ekranem wypożyczonego tudzież wydzierżawionego ekranu laptopa. Nieoceniona przy całej procedurze okazuje się oczywiście kawa jedna albo dwie … no może kilka.


Reklama

hurt1Kwiatowa aukcja to moim zdaniem „gra” dla osób o stalowych nerwach, ale również dla tych, którzy lubią adrenalinę i ryzyko. Eksponowany towar mknie przez taśmy, ceny skaczą raz w górę raz w dół i nie lada wyzwaniem jest „ucelowanie” idealnej i satysfakcjonującej nas ceny. Czasami wystarczy ułamek sekundy, by przeoczyć prawdziwą okazję, od której zależeć może całkiem niezły zarobek. Jest różnica pomiędzy różą typu „Mariyo” 40cm za 0,15 Euro, a tą samą różą za 0,20 Euro. Niby to tylko 5 Eurocentów, ale przy ilości rzędu kilkuset sztuk różnica staje się widoczna. Gdy takich „okazji” stracimy podczas trwania sesji więcej, nie pozostaje nam nic innego jak tylko modlitwa o to, by nasza konkurencja miała równie wysokie ceny.

Po zakończonych zakupach na zegarach czas na logistykę. Transport towaru w możliwie najszybszy i najtańszy sposób z holenderskich giełd kwiatowych to marzenie każdego hurtownika. Bardzo często firmy, które na co dzień są dla siebie konkurencją korzystają z tego samego transportu, by partycypować w jego kosztach. Poza dobrą kalkulacją takiego rozwiązania pozostaje jeszcze kwestia ekologii, która coraz częściej odgrywa większe znaczenie. Przyjęcie towaru to zajęcie dla kilku osób, ponieważ oprócz samego rozładunku i rozmieszczeniu go w punkcie dalszej sprzedaży, należy oczywiście sprawdzić czy to, co zakupiliśmy zgadza się z tym, co do nas trafiło. Jeżeli nie – czeka nas składanie reklamacji, co właściwie nie jest procesem ani szczególnie trudnym ani też żmudnym.

hurt2

Robiąc zakupy na rodzimych giełdach kwiatowych można bez trudu dostrzec, iż ceny tego samego asortymentu u różnych dostawców nie różnią się zbytnio między sobą. Dlaczego? Ponieważ żaden hurtownik nie będzie sam sobie szkodził ustalając bajońskie ceny za towar, który u konkurencji jest o połowę tańszy. Ceny na giełdach kwiatowych muszą być do siebie zbliżone i przede wszystkim muszą być wypośrodkowane pomiędzy zadowolenie zarówno sprzedającego jak i kupującego. Czym zatem zachęcić do kupna akurat u tego konkretnego hurtownika? Proces wygląda podobnie jak w przypadku kwiaciarń, z wyłączeniem oczywiście miejscowej prasy. Na giełdach w poszczególnych miastach Polski najlepszą reklamą jest tzw. marketing szeptany czyli po prostu „poczta pantoflowa”.

Podejście do klienta, jak w każdej innej branży, jest również bardzo ważne, ale specyfika miejsca jakim jest giełda kwiatowa spowodowała utworzenie swobodniejszej relacji na linii sprzedawca – konsument. Tu można sobie pozwolić na bardziej frywolny żart czy wspólne wypicie porannej kawy. Coraz częściej wyparte zostają zwroty „pan”, „pani”, ponieważ bardziej wygodne jest przejście na „ty”. W końcu to do hurtownika będą dzwonić w środku nocy kwiaciarze z pytaniem, czy nowa dostawa już przyjechała i żeby odłożyć dla niego najlepszy towar. Hurtownik musi zatem być jak najlepszy przyjaciel.

Gdy praca na giełdzie kwiatowej dobiega końca nadchodzi czas na pakowanie towaru i zaciąganie go na wózkach do wspólnej chłodni, o ile nie mamy jeszcze swojej własnej. Dla zobrazowania skali trudu wysiłku fizycznego, jaki podjąć musi osoba ciągnąca zapakowany po brzegi najprostszy wózek typu CC przedstawiona została poniższa tabela:

container

A teraz wyobraźcie sobie, że taki wózek ciągnie dziewczyna niespełna 160cm wzrostu ważąca jakieś 50kg po bardziej obfitym śniadaniu. Dwa razy dziennie, przez sześć dni w tygodniu i można z czystym sumieniem odpuścić sobie fitness.

Praca hurtownika to nie tylko same płatki, ale także i kolce zsyłane przez zbiurokratyzowane instytucje, przez władze giełd kwiatowych, które zamiast pomagać rzucają kolejne kłody pod nogi i w końcu przez samych klientów – kwiaciarzy – którzy sami najlepiej powinni rozumieć trud i poświęcenie jaki należy podjąć handlując kwiatami. Powinni rozumieć i pomnożyć go przez dwa. Praca hurtownika, to praca drugiego planu, bez którego gwiazdy światowej florystyki i małych miejscowości nie mogłyby błyszczeć.

autor: Anna Rusinow
Hurtownia Prestige, Poznań

O autorze

Forum Kwiatowe

Dostarczamy treści dla florystów, właścicieli kwiaciarń i freelancerów. Masz coś do powiedzenia o florystyce i chcesz się tym podzielić z innymi miłośnikami kwiatów? Dowiedz się jak dołączyć do grona autorów. O autorach forumkwiatowe.pl