Freelancer – luz, swoboda twórcza ale… nie do końca

20/03/2011

Zajmując się wiele lat florystyką udało mi się przejść przez kilka etapów działalności, dotknąć wielu zagadnień z tym związanych. Popełniałam wiele błędów i odnosiłam sukcesy. Wszystko po to aby wreszcie znaleźć dobrą i najkorzystniejszą dla mnie drogę.


Reklama

Przydała się tu mała analiza moich możliwości, cech charakteru, predyspozycji i umiejętności.

Komunikatywność, łatwość nawiązywania kontaktów, szerokie grono znajomych w różnych kręgach prywatnych i biznesowych, nieograniczone możliwości czasowe, wykształcenie w kierunku artystycznym, duży zakres umiejętności w zawodzie zarówno jeśli chodzi o kwiaty żywe jak i sztuczne itd. Itd…

Wszystko to plus niemożność usiedzenia na miejscu, chęć ciągłego tworzenia nowych wizji i projektów, nieumiejętność organizacji samej siebie w jednym stacjonarnym miejscu spowodowało, że moja praca z kwiaciarni, potem pracowni florystycznej przeniosła się na zewnątrz. Ciągła potrzeba bycia w terenie, spotkania z klientami w miejscu zlecenia, na salach weselnych , w hotelach i restauracjach w których projektowałam dekorację spowodowały, że stacjonarna praca w lokalu straciła sens, trzeba było wybierać,.

Siłą rzeczy stałam się freelancerem, działającym dla klientów zewnętrznych posiadając miejsce na pracownie – co ważne z możliwością pracy nawet w nocy. Często wynajmując lokal w kompleksach handlowych czy innych zamkniętych miejscach mamy ograniczone możliwości pracy w niestandardowych godzinach a czasem musimy.

Jest wiele plusów takiej działalności ale wymaga to również wielu zabiegów marketingowych aby istnieć.

Pozyskiwanie klientów nie jest łatwe ale przy dobrym planie działania do opanowania – jest kilka grup potencjalnych klientów:

1. Klienci stali – „wypracowani od dłuższego czasu” np. z czasów działania typowej kwiaciarni

2. Klienci z rekomendacji – trafiają do nas z polecenia stałych klientów

3. Hotele, restauracje, instytucje – tutaj musimy trafić sami. Zbudowanie solidnej bazy kontaktów do osób do których powinniśmy trafić. To mozolna praca ale w dobie Internetu nie jest to takie trudne. Potem rozmowy , spotkania, prezentacje, dobre zdjęcia, elastyczne cenniki, baza materiałów pomocniczych. Tutaj trudno liczyć na rekomendacje – między firmami o podobnej branży jak np. hotele nie jest to zbyt częstą praktyką aby hotel współpracujący z florystą dbającym o indywidualny wizerunek polecał go innemu hotelowi.

4. Grupy ściśle tematyczne np. Śluby – tutaj dobra strona internetowa z dobrym pozycjonowaniem to podstawa. Klienci sami wyszukują ciekawe oferty w Internecie. Nie możemy jednak liczyć tylko na to. Warto ogłaszać się na portalach branżowych, pismach, pokazywać się na targach – owszem, kosztowne ale efektywne.

5. Firma zlecająca – stała współpraca.

Dla mnie świetnym rozwiązaniem było zdecydowanie się na współpracę z prężnie działającym Centrum Ślubnym. Firma zajmuje się kompleksową organizacją ślubną polecając mnie jako florystę, sami organizują spotkania z klientami. Praca fantastyczna, wszystko dopracowane, zintegrowane i dopięte. Możemy spokojnie zająć się solidnym przygotowaniem i wykonaniem zlecenia. Koszt? Kwestia dogadania…

To jest moja baza klientów. Co dalej? To zależy od naszych możliwości ponieważ przy dobrych wiatrach i aktywności klientów na więcej nie starczy nam rąk i czasu. Starając się utrzymać ciągłość zleceń możemy całkiem dobrze utrzymać się na powierzchni – jeśli mamy ochotę na więcej trzeba by było rozglądnąć się za pracownikami. To ważne aby mierzyć siły na zamiary i działać rozsądnie. Nie ma nic gorszego niż presja czasu, zawalone terminy i niedotrzymane umowy.

Praca freelancera opiera się na indywidualnych zleceniach zewnętrznych. Taka forma pracy oprócz wielu plusów niesie jednak za sobą również zagrożenia. Zaspokojenie potrzeb indywidualnego zleceniodawcy polegająca na projektowaniu, dostosowywaniu wizji twórczych do potrzeb klienta, terminy, kalkulacje – wymaga cierpliwości, otwartości ale i stanowczości.

Największe zagrożenia to :

– wycofanie się ze współpracy w momencie jak my ponieśliśmy już koszty zakupu materiałów,

– zmiana koncepcji, kolorystyki, wielkości zamówienia.

-nie odebranie zamówienia – np. z powodu niezadowolenia z wykonania, jakości, zgodności z koncepcją (wg klienta)

W moim przypadku oprócz dekoracji florystycznych zajmuję się również kompleksową aranżacją wnętrz. Często dopięty projekt ulega całkowitej zmianie ponieważ klient kupił zestaw wypoczynkowy zupełnie niezgodny z naszą koncepcją dekoracji – nic do niczego nie pasuje. Co wtedy? Wielkie zmiany, inna kolorystyka, inne kwiaty, inne naczynia…

Poniesione koszty na zakup poprzednich dekoracji które teraz do niczego się nie nadają.

Można się przed tym wszystkim zabezpieczyć umową ale w tym przypadku nie możemy działać szablonowo. W moim przypadku każda umowa jest przygotowywana dla indywidualnego klienta z uwzględnieniem bieżących realiów, rodzaju klienta, wielkości zamówienia – to pozwala na rzetelne zabezpieczenie obu stron.

Zawsze byłam odważna i jestem zwolenniczką „domniemania niewinności” jednak życie okazało się bardziej skomplikowane. Klient – niekoniecznie w złej wierze zmienia koncepcję, pomysł, czasem zmieniają się warunki, możliwości. Elastyczna i rozsądna umowa zabezpiecza nas i klienta- to musi działać w dwie strony. Ważne jest również zabezpieczenie umową samego projektu – zdarza się że pracujemy nad koncepcją w pocie czoła aby spełnić wymagania klienta, przedstawiamy cały projekt . Po czym ten wycofuje się pod byle pretekstem i idzie z naszym projektem do innego ( często tańszego) wykonawcy).

Zawsze uważałam że praca freelancera jest dla ludzi o artystycznej duszy, wizjonerów, niczym nie ograniczonych. Ludzi którzy chcą tworzyć bez ograniczeń i barier. Realia szybko jednak przypomną nam że rzeczywistość jest nieco inna. Umowy, kalkulacje, ustalenia, ustępstwa to nieodzowny element naszej pracy. Nie warto się jednak zrażać, trzeba iść do przodu i przemycić w tym „papierowym” świecie jak najwięcej artyzmu, wizji twórczych i naszego szaleństwa twórczego.

O autorze

Małgorzata Antonik

Florystka, od 2003 r właścicielka Firmy Margarett Design. Z wykształcenia plastyk. Pasjonatka piękna, natury i sztuki. Specjalizuje się we florystycznych aranżacjach wnętrz i florystyce ślubnej. Odwiedź jejstronę na Facebooku