5 grzechów głównych przy fotografowaniu prac florystycznych

10/09/2011

 


Reklama

Florysta – (nie)fotograf czy fotograf – (nie)florysta?

Florysta to nie fotograf. Owszem, to fakt. Ale florysta to często również biznesmen, który chciałby odnieść sukces na rynku, co wymaga odpowiedniego wypromowania swoich umiejętności. To z kolei przekłada się na potrzebę atrakcyjnych zdjęć prezentujących nasze prace, które ktoś przecież musi zrobić. Nawet abstrahując od aspektów finansowych, mamy tu teoretycznie dwie możliwości – albo fotograf, który wie dużo o swojej profesji, sfotografuje prace florystyczne, o których wie niewiele, albo zrobi to florysta, który wie wszystko o swoim fachu, ale niewiele o fotografii.

Żadna z powyższych sytuacji nie jest idealna – słowem, i tak źle, i tak niedobrze. Na początek weźmy przykład fotografa – potrafi on ustawić odpowiednio oświetlenie, ostrość itp., ale już nie będzie potrafił tak ustawić do zdjęcia naszej pracy, by wyglądała najatrakcyjniej. Bo niby skąd ma wiedzieć, na co zwracać uwagę przy ocenianiu bukietu czy aranżacji? Które jego fragmenty czy która strona prezentują się najlepiej, a gdzie przydałoby się ukryć pewne niedociągnięcia? Pod jakim kątem ma być trzymana wiązanka? Które listki trzeba wyprostować, bo się lekko przekrzywiły w transporcie? Która wstążeczka jak ma być ułożona? Tak wymieniać można by jeszcze długo. (Wyjątkiem będą tu oczywiście Ci nieliczni fotografowie, którzy specjalizują się w fotografii florystycznej, lub po prostu są jednocześnie florystami, ale to zdarza się raczej rzadko.)

Rozwiązaniem powyższej sytuacji jest oczywiście stać obok naszego fotografa podczas sesji, patrzeć mu na ręce i wszystko nadzorować. Oczywiście, można, ale przecież wynajęliśmy go również po to, by zaoszczędzić czasu – tymczasem nie dość że tej oszczędności nie ma, to jeszcze z reguły cała ta usługa sporo nas kosztuje. Czyż w takim razie nie lepiej, by florysta nauczył się podstaw fotografii? Dysponując nimi, będziemy przecież w stanie zaprezentować nasze prace na zdjęciach dokładnie tak, jak chcemy.

Nie będziesz używać lampy błyskowej nadaremnie

Myślę, że tych którzy czytają moje artykuły i śledzą mojego bloga nie muszę zresztą przekonywać, jak ważna jest umiejętność atrakcyjnego sfotografowania swoich prac. Cieszę się, że coraz więcej z nas próbuje swoich sił w tej dziedzinie, i w związku z tym dzisiaj kolejny artykuł dla początkujących florystów debiutujących w roli fotografów – 5 grzechów głównych przy robieniu zdjęć prac, czyli czego absolutnie NIE powinniśmy robić (chociaż oczywiście zawsze są wyjątki… ):

1. Lenistwo: Drogi Aparacie, Ty zdecyduj jak zrobić zdjęcie…

To chyba najczęściej popełniany błąd – fotografowanie w słabo oświetlonym pomieszczeniu, z użyciem lampy błyskowej frontalnie oświetlającej kwiaty. Owszem, czasami jest to konieczne, ale jeśli tylko to możliwe powinniśmy tego zabiegu unikać – powoduje on powstanie ostrych cieni, przez które kwiaty wydają się być nieostre, kolory są przekłamane a oświetlenie nierówne. Dlaczego tak robimy? Właściwie to nie do końca my, tylko nasze aparaty – z reguły zostawiamy je na automatycznej opcji doboru parametrów, tzn. pozwalamy aparatowi samemu zdecydować, jakiego użyć czasu, przesłony itp. A aparat – bądź co bądź jeszcze nie do końca inteligentna maszyna – wybiera tu opcją najłatwiejszą, sztucznie doświetlając sobie fotografowany motyw jeśli tylko uzna, że jest troszkę za ciemno. Jak to obejść? Przede wszystkim samemu określając parametry zdjęcia – np. wybierając dłuższy czas i mniejszą wartość przesłony, a rezygnując z lampy. Ale to już temat na kolejny artykuł.

2. Nieczystość: brudny kadr

O „brudnym kadrze” pisałam już w poprzednich artykułach, dotyczących tła zdjęcia – nie powinno ono być zaśmiecone, ani w sensie dosłownym (tzn. gdy np. widać na zdjęciu resztki łodyg, drutów itp), ani w trochę mniej dosłownym – pełne przedmiotów, kolorów, odwracających uwagę od naszej pracy.

3. Nieumiarkowanie: ilość zamiast jakości

Może to wydać się banalne, ale tak naprawdę wiele innych błędów wynika z tego, że zamiast chwilę zastanowić się nad zrobieniem zdjęcia naszej pracy, trzaskamy jej automatycznie kilkanaście prawie że identycznych zdjęć i na tym kończymy. Tymczasem ten sam czas będzie bardziej efektywnie wykorzystany, jeśli spędzimy go patrząc na naszą pracę przez wizjer, i świadomie decydując – czy najlepiej wygląda ustawiona właśnie pod tym kątem? Czy cała mieści się w kadrze? Czy może powinnam ją przybliżyć lub oddalić? Czy nic nie „zaśmieca” tła? Czy właśnie z tej strony praca prezentuje się najlepiej? Jedno zdjęcie zrobione po tych przemyśleniach jest często bardziej wartościowe niż 15 zdjęć wykonanych bez niego – liczy się tu przecież jakość, a nie ilość.

4. Pycha: – ja na górze, praca na dole

Zdjęcia prac florystycznych często nie są tak naprawdę bardzo skomplikowane – z reguły składają się z np. naszego bukietu i gładkiego tła. Nie znaczy to jednak, że takie zestawienie będzie dobrze wyglądało na każdym zdjęciu – liczy się wykadrowanie, a więc nie tylko to, że nasza praca zmieści się w obiektywie a tło będzie czyste, ale także to, pod jakim kątem zrobimy zdjęcie. A tymczasem większość z nas uparcie robi zdjęcia zawsze z tej samej pozycji – stojącej – bez względu na to na jakiej wysokości stoi fotografowany obiekt, i jakiej jest wielkości i kształtu.

O pracy fotografa wiele osób ma niestety błędne wyobrażenie – zresztą tak samo jak o pracy florysty – że „to takie łatwe i przyjemne artystyczne zajęcie”. Tymczasem fotograf na sesji fotograficznej uprawia szereg sportów – podnosi ciężary (lampy błyskowe na stojakach, softboxy, tła, statywy – to wszystko są niezłe kilogramy!), uprawia gimnastykę (przysiady, skłony) i lekkoatletykę (przeskoki nad okablowaniem, wspinanie się na drabinę itp.). I o te przysiady i skłony mi tu właśnie chodzi – musimy świadomie wybierać, pod jakim kątem sfotografowania praca w obiektywie wygląda najlepiej. Lekko z góry, z przodu, z boku, z dołu – dlatego patrząc na nią przez wizjer schylmy się, stańmy na palcach, kucnijmy, zróbmy krok do boku – i użyjmy naszego wyczucia estetyki, żeby ocenić, która opcja wygląda najlepiej.

5. Zaniedbanie: o moja kreatywności, gdzieś ty się podziewasz?

Myślę, że większość z Was – jeśli nie wszyscy – zgodzi się, że florysta to zawód kreatywny; wymaga zarówno kreatywności artystycznej, jak i technicznej. Używamy jej na co dzień w naszej pracy, a jednak kiedy sięgamy po aparat, wydaje się ona gdzieś zapodziewać. Tymczasem ze zdjęciami, tak jak z pracami florystycznymi, warto eksperymentować – próbować nowych ustawień, teł, rekwizytów. Nie zawsze jest na to oczywiście czas, ale jeśli go mamy, wykorzystajmy go. Brak kreatywności na zdjęciu nie jest tak naprawdę błędem, jak błędem nie jest odtwórczość pracy florystycznej, ale to właśnie jej szczypta nadaje wszystkiemu co tworzymy indywidualnego charakteru i wartości. A więc zatrudnijmy nasze natchnienie także i w tej dziedzinie!

 

Tekst, zdjęcia i prace: Agnieszka Zakrzewska

O autorze

Agnieszka Zakrzewska

mistrz florystyki, fotograf, reporterka, specjalista ds. komunikacji wizualnej oraz magister stosunków międzynarodowych. Zarówno z pasji, wykształcenia jak i zawodu od ponad dekady związana z fotografią. fotoflorystyka.weebly.com