Florysta za obiektywem: Na celowniku, czyli kadrowanie cz. II

18/06/2012


Reklama

W zeszłym miesiącu we “Floryście za obiektywem” zapoznaliśmy się z narzędziem i techniką, jaką jest kadrowanie. Przyjrzeliśmy się jego definicji i roli, a także omówiliśmy kilka podstawowych zasad. Jako że jest to przysłowiowy temat-rzeka, dzisiaj czas na kolejne spotkanie z kadrowaniem, a dokładniej – z jego najciekawszą zasadą kompozycji.

Wszechobecne zasady kompozycji

Jak już wspominałam, w fotografii – tak samo jak we florystyce – istnieje wiele zasad dotyczących kompozycji z którymi warto się zapoznać. Nie są one oczywiści regułami bezwzględnymi, do których zawsze i wszędzie musimy się stosować; nie wszystkie z nich odnoszą się również do wszystkich rodzajów zdjęć. Potraktujmy je raczej jako wskazówki, które pomogą nam w tworzeniu atrakcyjniejszych kadrów prezentujących nasze prace florystyczne.

Istnieją 3 podstawowe zasady kompozycji w kadrowaniu: zasada trójpodziału i mocnych punktów, zasada wypełnienia kadru i zasada równowagi. Tą pierwszą – najciekawszą i wymagającą nieco szerszego omówienia – bierzemy właśnie dzisiaj na warsztat.

Strzelanie zdjęć to nie strzelanie z broni palnej

Większość z nas biorąc do ręki aparat i patrząc przez wizjer automatycznie i bez zastanowienia umieszcza fotografowany obiekt równiutko na samym środku kadru. Być może dlatego, że wydaje nam się to naturalne – w końcu fotografowany motyw jest tu najważniejszy, chcemy więc umieścić go w “głównym” miejscu zdjęcia. Dodatkowo zachęca nas do tego widoczna na ekraniku lub w wizjerze kropka (względnie krzyżyk) autofocusa, czyli znacznik który pokazuje nam, na co aparat nastawia ostrość. Oddziałuje on na naszą podświadomość jak celownik w broni – jak tylko pokryje się ze środkiem obiektu, na który “polujemy” – strzelamy! Jest to jak najbardziej właściwa i efektywna technika jeśli strzelamy do zwierzyny czy torpedujemy wrogą łódŸ podwodną – ale nie jeśli strzelamy w bardziej bezkrwawy sposób, czyli aparatem.

Założenie, że fotografowana praca florystyczna, jako motyw główny, jest na zdjęciu najważniejsza, jest oczywiście założeniem jak najbardziej trafnym. Jednak druga część tego założenia – o umieszczeniu jej na samym środku kadru, który wydaje nam się być głównym punktem zdjęcia – już trafna nie jest, a przynajmniej nie zawsze.
Kiedy patrzymy na zdjęcie, nasze oczy – a co za tym idzie i umysł – wbrew pozorom nie skupiają się najpierw na środku oglądanego kadru, ale na jego tzw. punktach mocnych. Jeśli to właśnie w nich umieścimy główne elementy fotografowanego motywu, nasze zdjęcie będzie odbierane jako atrakcyjne, wyważone i harmonijne. Pozostaje więc jedynie ustalić, gdzież to owe punkty mocne się znajdują.

Od złotego podziału nie uciekniemy

Myślę, że czytając powyższe słowa “atrakcyjne, wyważone, harmonijne” u wielu z Was zapaliła się w głowie przysłowiowa lampka, i skojarzyliście je z jakże ważną we florystyce zasadą złotego podziału. I rzeczywiście – zasada trójpodziału zdjęcia oparta jest właśnie na tej znanej od czasów starożytnych regule określającej “boskie proporcje”. Artyści wykorzystują ją od lat w malarstwie, rzeŸbie czy architekturze, my, jako floryści, w naszych pracach, a więc dlaczego i nie w fotografii, która także jest przecież sztuką wizualną?

Przypomnijmy w skrócie – złoty podział odcinka to taki jego podział na dwie części, by stosunek długości dłuższej z nich do krótszej był taki sam, jak całego odcinka do części dłuższej. Dla florystów reguła złotego podziału oznaczała m.in. że stosunek pomiędzy poszczególnymi wymiarami pracy powinien wynosić 1:1,6, a przy ustalaniu proporcji, zasada ta pozwala nam na wyznaczenie złotego środka, czyli punktu przecięcia się dwóch osi dzielących naszą pracę zgodnie ze złotym podziałem, czyli w stosunku 5:8.

Złoty podział w fotografii, czyli zasada trójpodziału i punktów mocnych

Bez wdawania się w bardziej skomplikowane analizy i wyjaśnienia, wyobraŸmy sobie że zarówno wysokość jak i szerokość zdjęcia podzielone zostały na 3 części według złotego podziału. W ten sposób otrzymujemy siatkę linii, która dzieli kadr na 9 prostokątów, i wygląda mniej więcej jak na Rysunku nr 1.


Rysunek 1. Podział kadru zgodnie z zasadą złotego podziału

No cóż, na pierwszy rzut oka może to brzmieć nieco skomplikowanie, ale na szczęście już dawno temu fotografowie uświadomili sobie, że umysł ludzki komputerem nie jest, i patrząc przez wizjer aparatu nie widzi linii i algorytmów prezentujących skomplikowane obliczenia matematyczne i kwantyfikujących rzeczywistość 😉 Wymyślono więc uproszczoną, ale równie skuteczną zasadę, która brzmi następująco:

Patrząc przez obiektyw naszego aparatu wyobraŸmy sobie, że obraz który widzimy podzielony jest na 3 równe pasy przez 2 linie pionowe, i na 3 równe pasy przez dwie linie poziome, tak by powstało 9 równych pól. W miejscu przecięcia się tych linii powstają cztery punkty mocne zdjęcia. Najważniejsze elementy naszego kadru powinny być rozmieszczone wzdłuż linii bądŸ właśnie w miejscu ich przecięcia, ponieważ tam właśnie najpierw wędruje wzrok oglądającego zdjęcie i tam skupia się jego uwaga.

Spójrzmy, jak to wygląda w praktyce. Na zdjęciu poniżej widzimy dekorację stołu, której poszczególne elementy rozmieszczone zostały – w miarę możliwości – w mocnych punktach zdjęcia; zwróćmy uwagę, że sam środek zdjęcia pozostał pusty:

Kolejny przykład – poszczególne elementy dekoracji rozmieszczone zostały wzdłuż pionowych linii trójpodziału – środek zdjęcia znowu pozostał pusty:

Teoria a praktyka

Kadry skomponowane w oparciu o zasadę trójpodziału są z pewnością ciekawsze, bardziej dynamiczne, przyciągają wzrok, odbierane są jako harmonijne – tak samo zresztą jak prace florystyczne, w których materiał rozmieszczony został zgodnie ze złotym podziałem.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że zasada ta nie będzie miała zastosowania w przypadku najczęściej wykonywanego przez nas na co dzień rodzaju zdjęć, czyli fotografowania jednoelementowej pracy florystycznej na gładkim tle. Ale wbrew pozorom i tu przy odrobinie wyobraźŸni możemy pokusić się o uatrakcyjnienie kadru poprzez wykorzystanie zasady trójpodziału, np. poprzez umieszczenie głównej grupy kwiatów, broszy czy innego rodzaju wyodrębnionego wizualnie elementu naszej aranżacji w jednym z mocnych punktów. Powodzenia!

Następny artykuł z serii “Florysta za obiektywem” już za miesiąc na Forum Kwiatowym, a w międzyczasie zapraszam do śledzenia mojego bloga o fotografii florystycznej: http://fotoflorystyka.weebly.com.

Tekst, zdjęcia i prace: Agnieszka Zakrzewska

O autorze

Agnieszka Zakrzewska

mistrz florystyki, fotograf, reporterka, specjalista ds. komunikacji wizualnej oraz magister stosunków międzynarodowych. Zarówno z pasji, wykształcenia jak i zawodu od ponad dekady związana z fotografią. fotoflorystyka.weebly.com