“Powoli, ale konsekwentnie do obranego celu” – wywiad z Moniką Bębenek

30/08/2013

Magdalena Birula-Białynicka: Jaka była Twoja droga do florystyki?


Reklama

Monika Bębenek: Aby zająć się zawodowo florystyką musiałam dojrzeć do tego by poczuć, że wybrana przeze mnie droga zawodowa, już nie jest tym, co mnie interesuje. Ani praca naukowa, ani praca w laboratorium chemicznym, pisanie doktoratu ani nawet bycie nauczycielem akademickim. Wówczas, z pomocą finansową rodziny, otworzyłam kwiaciarnię. Nie chciałam skakać do nieznanej wody, wiec najpierw przeszłam kursy prowadzone przez panią De Carnee ze szkoły w Dreźnie. Równocześnie rozwijałam swój biznes. I tak to trwa do dzisiaj.

MBB: Na ile edukacja jest istotna w zawodzie florysty? Nie wystarczy wyobraźnia, talent i zamiłowanie do kwiatów?

Monika Bębenek: Edukacja jest ważna w każdym zawodzie więc i w tym jest nieunikniona. Polecam po roku pracy w kwiaciarni zdecydować się na naukę w szkole florystycznej. Na pewnym etapie własnej edukacji (po skończonej szkole oraz kursach w Polsce i za granicą) zorientowałam się, ze jeszcze wiele przede mną. Uzupełniam tę wiedzę do dziś. Szkolenia z kompetencji menadżerskich, marketingu i promocji, komunikacji interpersonalnej. Czuję bardzo dużą różnicę na plus, kiedy wprowadzam je w życie.

Monika Bębenek
Firma Victoria partnerem strategicznym Kwitnących Horyzontów

MBB: Co sądzisz o zwiększających się możliwościach kontaktu, między florystami (Forum, Facebook, konkursy, pokazy…)?

MB: Kontakty między florystami uważam za bardzo ważne. Przynajmniej takie są dla mnie. Uważam, ze mnie wzmacniają, napędzają i inspirują. Oczywiście wtedy, gdy odbywa się to bez obmawiania i wszechobecnego narzekania. Niestety jest tego dużo – zwłaszcza w Internecie.

MBB: Posiadasz dużą elastyczność biznesową i ze spokojną głową podejmujesz także trudne decyzje dotyczące działania firmy. To nabyta umiejętność, czy bardziej cecha charakteru?

MB: Kierując się zasadą mówiącą, że „jedyne, co jest stałe i pewne w moim życiu to zmiana” – nie odczuwam przed nimi lęku i nie uciekam. Podjęłam wiele trudnych decyzji, ale i nowych wyzwań. Zamykanie, otwieranie nowych kwiaciarni. Zmiany współpracowników , usługodawców… Jednocześnie stworzyłam przez lata dobry, lojalny zespół pracowników, z których połowa pracuje ze mną już ponad 10 lat. I dobrą, silną markę, jaką jest Kwiaciarnia Zielona Gęś – niezależnie od lokalizacji, którą aktualnie zajmuje.

MBB: Jaka jest twoja recepta na przetrwanie w dobie kryzysu?

MB: Przede wszystkim kartka i ołówek. To moment, w którym bardzo ważna jest umiejętność kalkulacji wydatków, kosztów stałych i wszelkich ekstrawagancji zakupowych. Jest to też okres, gdy trzeba dodatkowo uruchomić kreatywność. Swoją i swoich pracowników. Hasła recyklingu i tworzenia ”czegoś z niczego” to codzienna mantra. Nie należy jednak unikać ryzyka i uciekać przed nowymi wyzwaniami.

Moim zdaniem jedna rzecz, której należy unikać to konkurencja cenowa. To nigdy nie prowadzi do sukcesu. Zawsze stawiamy na konkurencję jakościową i od 15 lat taktyka ta rewelacyjnie się sprawdza. Uważam też, że bazowanie na niszowych produktach i rękodziele, czyli wszelkiej kreatywnej pracy pozwalającej kupować jak najmniej dodatków, pomaga osiągnąć sukces finansowy. Mimo niesprzyjających warunków.

MBB: Uhonorowano Cię w 2005 roku nagrodą za innowacyjność w zarządzaniu biznesem. Na czym polegała ta innowacyjność?

MB: To przede wszystkim kierowanie się zasadą „tyle sztuki, co biznesu”. Nie zapominam o tym, ze prowadzenie kwiaciarni to przynajmniej w 50% biznes. Usługi, handel, a dopiero potem twórczość. Rynek jest konkurencyjny. By osiągać dobre wyniki przeznaczam dużo pieniędzy na szkolenia. Zarówno te dla mnie jak i dla pracowników.

Monika Bębenek
Monika Bębenek, zdjęcie: Paweł Stauffer

Wprowadziłam też zmiany sposobu zarządzania kwiaciarnią. Wprowadzone zostały stałe szkolenia zawodowe pracowników oraz spotkania integracyjne, podczas których zarówno ja jak i moi pracownicy mogą otwarcie rozmawiać o tym, co dotyczy współpracy. Zbudowane jest także poczucie współodpowiedzialności za firmę. Dzięki stosowaniu pozytywnej motywacji i dzieleniu obowiązków według talentów i zdolności posiadanych przez pracowników zamiast odgórnych poleceń – udało Się stworzyć kreatywny i lojalny zespół pracowników.

MBB: Jaki był pomysł na Kwitnące Horyzonty? I skąd się wziął pomysł na szkołę?

MB: Pomysł, żeby otworzyć szkołę florystyczną kiełkował od momentu, kiedy zdałam sobie sprawę, że uczenie daje mi tak dużo satysfakcji, a prowadzone przeze mnie zajęcia dają wymierne efekty. W końcu mogłam wykorzystać w praktyce zdobytą na studiach wiedzę pedagogiczną z zakresu dydaktyki i metodyki nauczania. Wiedza ta podlega ciągłym zmianom, więc nieustannie ją poszerzam i rozwijam..

Dokładam starań by szkołą byłą przyjaznym miejscem, wspólnotą ciekawych ludzi, by dawała wolność wyboru, ale i uczyła pracy w kontakcie z rzeczywistością.

MBB: Jaka jest twoja wersja higienicznej pracy?

MB: Pracownik spędza w pracy 40 godzin, nie myśli o pracy po wyjściu do domu i jedzie na urlop. To samo dotyczy pracodawcy. Z dodatkiem około 10 godzin tygodniowo. Nie więcej. Oczywiście w te godziny pracy wliczają się dojazdy, praca nad promocją w Internecie, rachunki i inne czynności związane z biznesem.

Moim ideałem jest system 8/8/8: osiem godzin pracy, osiem godzin dla siebie i rodziny, osiem godzin na sen i odpoczynek. W naszym zawodzie trudno o taką regularność. Ale po większym nawale pracy zawsze następny tydzień spędzam w tym rytmie.

Podobnie pracownicy: po ciężkim dniu, jak Dzień Kobiet czy Dzień Matki mamy wolne. Dzielimy pracę na tę na froncie i zapleczu sklepu. I oczywiście przestrzegamy przerw. Bardzo łatwo się zapędzić i przepracować. A potem brak nam siły, kiedy najbardziej są potrzebne.

MBB: Dużo ciekawych rzeczy dzieje się ostatnio w Kwitnących Horyzontach. Możesz zdradzić wasze i twoje ostatnie osiągnięcia?

MB: Tak, zdecydowanie dużo się dzieje. Przyjęta na samym początku filozofia rozwoju – “powoli, ale konsekwentnie do obranego celu” okazała się sukcesem.

Właśnie podpisaliśmy umowę z firmą Victoria, która stała się partnerem strategicznym Kwitnących Horyzontów.. Jest to dla nas ważna i ciekawa umowa. Poza tym zgodnie z przekonaniami wspieramy się lokalnie i promujemy polską markę. Nasi uczniowie będą mogli testować nowinki techniczne i nie będą mieli ograniczeń w szkolnych pracach, wszystkiego będzie można spróbować.  Przed nami kolejny Festiwal Land Art oraz już niedługo współpraca z partnerskimi szkołami florystycznymi ze Szwajcarii i Estonii. Rozwijamy się!

MBB: A co poza pracą? Jakie sposoby relaksu? Zainteresowania?

MB: Coraz częściej udaje mi się stosować zasadę, by żyć „tu i teraz”. Celebruję codzienne przyjemności takie jak śniadanie – przy stole, powoli i z kawą. Staram się wygospodarować czas na regularne jeżdżenie na rowerze, a zimą na nartach. Kiedy mam tylko okazję korzystam z relaksu w saunie. Od zawsze ważne dla mnie było chodzenie po lesie. To dla mnie zarówno sposób relaksowania i prawdziwe hobby. Poza tym lubię podróże – a te zwykle związane są w jakiś sposób z życiem zawodowym. Wiele przyjemności daje mi także kino, teatr i muzyka…

Kwiaciarnia Zielona Gęś, Monika Bębenek
Monika Bębenek i ekipa Kwiaciarni Zielona Gęś, zdjęcie: Sławomir Mielnik
O autorze

Magdalena Birula-Białynicka

Międzynarodowy Sędzia Sztuki Florystycznej FLORINT. Dyrektor artystyczny w szkole florystycznej Kwitnące Horyzonty, właścicielka pracowni florystycznej „Wrzosowisko” oraz marki Filcofilia.pl. Prowadzi zajęcia warsztatowe, seminaria, pokazy florystyczne w Polsce i za granicą. Więcej o autorach ForumKwiatowe.pl...