Prowadzi świetnie prosperującą kwiaciarnię, a jej nazwisko jest marką w branży florystycznej. Jest zapraszana na pokazy towarzyszące największym imprezom branżowym. Prowadzi warsztaty i kursy w swojej szkole florystycznej. Katarzyna Greta Szymkowiak – bo o niej mowa – opowiedziała nam trochę o sobie oraz o tym jak radzić sobie ze zmianami i odpowiedzialnością w biznesie florystycznym oraz jakie nawyki warto pielęgnować by odnieść sukces. Zapraszamy do przeczytania naszej rozmowy.


Reklama

Janusz Błaszczyk i Katarzyna Greta Szymkowiak w Gretaflowers

Pandemia nie potrafiła Cię zatrzymać. Natychmiast uruchomiłaś na Facebooku transmisje live, a dzisiaj, po kilku miesiącach prowadzisz kompletne, florystyczne kursy online. Masz kwiaciarnię, studio nagrań, szkołę, ćwiczysz i zdrowo się odżywiasz… Jesteś mamą dwójki dzieci. Jak Tobie się udaje to wszystko godzić ze sobą i pędzić do przodu bez zatrzymania?

Katarzyna Greta Szymkowiak: Pewnie dlatego, że ja się właśnie zatrzymuję. Mam swoje poranne rytuały, trzy razy w tygodniu ćwiczę żeby się wyciszyć, mam czas na masaż. Staram się by moje ciało dobrze się czuło. Ale też nie oglądam i nie słucham telewizji ani radia. Za dużo złych i rozpraszających informacji. Jedyne w co wchodzę to książki, muzyka i podcasty. Właściwie odcięłam się też od social mediów, choć wydaję mi się, że jeszcze do nich wrócę. Ale mogłam sobie na to pozwolić tylko dzięki temu, że scedowałam te zadania na pracowników. Druga sprawa to ustawienie kalendarza. Na pewno planowanie czasu oraz przestrzeni. Żeby mieć czas na wszystko, to trzeba go umieć sobie zaplanować, zwłaszcza mając jeszcze dzieci. Organizacja i planowanie dotyczy nie tylko czasu, ale też przestrzeni wokół mnie, w pracy. Trzecia sprawa, o czym przed chwilą wspomniałam, to scedowanie pewnych obowiązków na pracowników. Zaufałam im i pozwoliłam na pewną samodzielność. Jest to trochę jak z dziećmi – nie należy ich wyręczać, ale należy im pozwolić działać, rozwijać się wspierać ich, a nie patrzeć im ciągle na ręce i co chwilę kogoś poprawiać. Nikt tego nie lubi.

Ale błędy pracowników mogą być kosztowne..

Zdarzają się, nie są to jednak błędy milionowe, ale drobne sprawy, które ja jako pracodawca biorę na klatę i rozwiązuję problem. Częściej są to straty emocjonalne, ale nowe sytuacje też dużo uczą. Jeśli zaufamy im i pozwolimy na samodzielność, to uzyskamy nie tylko lepsze efekty ale też czas dla siebie.

Nie wydaje ci się, że na taką organizację można sobie pozwolić dopiero mając już dobrze prosperujący, rozwinięty biznes?

Na pewno, ale czasem wchodzę do kwiaciarni, które mają już 15 lat i właściciel mi mówi, że nie ma czasu na nic. Ciągle pracuje i tak na prawdę według mnie traci. Zarobi być może więcej, ale traci ważną rzecz: równowagę. Ja mam takie zdanie, że prowadzi to obniżenia wydajności, obniżenia kreatywności, nerwowości, do niższej jakości obsługi, a finalnie do niższych zarobków.

Porozmawiajmy więc o zmianach. Ty wprowadziłaś ich wiele do swojego życia, pomagasz też innym właścicielom kwiaciarń przemodelować swój biznes tak, aby dawał lepsze wyniki. Co może zrobić osoba, która od wielu lat prowadzi biznes i w pewnym momencie zachodzi konieczność wprowadzenia zmian, bo stare metody już nie przynoszą efektów?

Trudno mi dać uniwersalną radę. Mogę powiedzieć tylko, że ważne jest to żebyśmy decydując się na zmiany byli gotowi rzeczywiście wprowadzić je w życie. Bo bywa różnie. Czasami mówimy, że chcemy zmiany ale tak naprawdę nie jesteśmy gotowi, lub mamy ukrytą korzyść w trwaniu w starym – na przykład narzekanie. Jeśli gotowość będzie, to zmiana przyjdzie. W myśl zasady: jeśli uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel. Ostatnio współpracowałam z osobą, która prowadziła biznes przez 30 lat. Ale zaufała mi i zrobiła wszystko zgodnie z moimi wytycznymi. Obroty jej wzrosły, a efekt końcowy jest zachwycający, wzrósł prestiż miejsca i wartość nowej przestrzeni. Wprowadzanie zmian zazwyczaj jest trudne i zawsze wymaga pewnych wyrzeczeń.

Ludzie bardzo często boją się wprowadzać zmiany. Robią to dopiero wtedy, gdy jest to już konieczne, gdy wiedzą, że ich biznes nie przetrwa w dotychczasowej formie. Dopóki jednak nie muszą, to pozostają przy tym czego się nauczyli nie próbują tego zmieniać.

Trzeba zacząć od tego, że założenie, że coś nie jest zmienne jest już błędnym założeniem. Wszystko jest zmienne, również rynek florystyczny, a my zawsze boimy się czegoś czego nie znamy. Jeśli te zmiany zachodzą w sposób niezależny od nas, to chcąc nie chcąc musimy się do nich dostosować. Natomiast dużo trudniej jest wprowadzić zmiany samodzielnie, bo to wiąże się z podjęciem odpowiedzialności za własne decyzje. Poza tym zmiana to podjęcie ryzyka oraz w pewnym sensie też strata. Strata, bo zmieniając coś, zazwyczaj musimy zrezygnować z jednej rzeczy, by mieć inną..

Jak wygląda odpowiedzialność za własne decyzje w praktyce, w biznesie?

Wyobraź sobie, że mam kwiaciarnię 40 metrów i sprzedaję w niej doniczki po 50 groszy. Czy zarobię na tym wystarczająco by utrzymać ten punkt? Nie. Jeżeli miałabym dużą hurtownię i groszowe koszty najmu, to wtedy jestem w stanie na tym zarobić. Jeśli moja kwiaciarnia jest na obszarze wysokoczynszowym, to handel niskobudżetowymi produktami nie wyrobi mi obrotu na utrzymanie takiego punktu. Muszę więc podjąć decyzję kto jest moją grupą docelową, kim są moi klienci, jaki produkt im oferuję i w jakiej cenie. Muszę też więcej włożyć w towar. Finalnie to ja poniosę konsekwencje tej decyzji, na tym polega moja odpowiedzialność.

Trzeba opracować strategię i konsekwentnie trzymać się podjętych decyzji, czy tak?

Ale do jakiego momentu konsekwentnie? Jeżeli na coś się zdecydowałam, ale chcę się z tego wycofać, to co wtedy? Wcale nie musi być konsekwentnie. Jeżeli walę głową w ścianę i to nic nie daje, to muszę znaleźć inną ścianę i w nią zacząć walić. My cały czas idziemy tymi samymi ścieżkami i robimy te same rzeczy, a oczekujemy innego efektu. I to jest błędne. Trzymamy się decyzji konsekwentnie, ale z założeniem że zmieni się rynek, zmienimy się my sami i nasze potrzeby także ulegną zmianie. To nie ma być poświęcenie w imię decyzji, którą podjęłam jakiś czas temu. Ja zawarłam umowę sama ze sobą, a skoro tak, to swobodnie ją zmieniam. Robię to, ponieważ słucham siebie i pozwalam sobie na błędy, na zmiany, wyciągam wnioski, zostawiam to co mnie nie wspiera i mi nie służy.

Trudno jest zmienić sposób działania swojego biznesu jeśli nie wiadomo w jakim kierunku ma ta zmiana pójść. W jaki sposób możemy to sobie ułatwić?

Porozmawiać ze sobą szczerze. Wyciszyć się i zadać sobie pytanie: co ja chcę? Albo konkretnie: co ja chcę sprzedawać? Czy to co sprzedaję jest zgodne z moimi wartościami? Czy ta estetyka, którą sprzedaję mi pasuje? Bo jeżeli nie, to nie będę umiała jej sprzedać! Porozmawianie ze sobą pozwoli odnaleźć siebie i zrozumieć co chcę robić. My często słuchamy innych, nawet częściej niż siebie. Ja też tak miałam. Przychodzi jednak moment, w którym jesteśmy gotowi by ze sobą porozmawiać, podjąć samodzielną decyzję i wziąć za nią odpowiedzialność. Nie oznacza to, że tej decyzji nie konsultuję z innymi, ale finalnie jest to moja decyzja i za konsekwencje tej decyzji to ja ponoszę odpowiedzialność. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to ok, mogę poklepać się po ramieniu. Jeśli coś pójdzie nie tak, to ja z tym zostaję i nie ma już na kogo zrzucić odpowiedzialności za swoją decyzję. Ludzie boją się podejmować decyzje, bo to jest odpowiedzialność, za siebie i innych, a to poważna sprawa.

Ale jeżeli ktoś dopiero rozpoczyna karierę florystyczną, to chyba dobrze, że słucha rad doświadczonych florystów?

Oczywiście, bo od czegoś trzeba zacząć. Skupiłabym się jednak bardziej na tym żeby słuchać rad doświadczonych florystów, właścicieli kwiaciarni, niż na przykład “cioci Zosi”. Trzeba zawsze patrzeć na rynek, na którym będziemy funkcjonować. Przebadać rynek i dowiedzieć się co można sprzedać, obserwować co rotuje co nie, zmieniać asortyment. Otwierając swoją kwiaciarnię tutaj (w Borówcu, pod Poznaniem – przyp. red.) wielokrotnie słyszałam porady, że powinnam otworzyć ją w Poznaniu. Ze względów wygody i logistycznych, bycia bliżej domu i kontroli tego przy dwójce dzieci jednak wybrałam opcję by pracować na miejscu, gdzie dzieci będą mogły przychodzić. Zresztą… Za wzorcem moich rodziców, bo to był wzorzec dobrze mi znany i nie obawiałam się go.

Twoi rodzice prowadzili kwiaciarnię.. Pomagałaś im? Tak się zaczęła twoja przygoda z florystyką?

Rodzice otworzyli kwiaciarnię gdy miałam 7 lat. Wcześniej pracowali w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego. Czyli przedsiębiorstwo państwowe pod które podlegało wiele branż i sklepów. Gdy mama, która pracowała w biurze zorientowała się, że będą zwolnienia to po prostu powiedziała do ojca: “Krzysiu, otwieramy kwiaciarnię”. Dla niego to była degradacja, bo pracował na stanowisku kierowniczym. Ale potrafił dostosować się do sytuacji, otworzyli tę kwiaciarnię i to ich koniec końców uratowało. Pomagałam od początku. Dlatego śmieję się że mam 35 lat doświadczenia w zawodzie.

Czyli zmiany, zmiany, zmiany… Tam robiłaś swoje pierwsze kompozycje kwiatowe już jako dziecko?

Pamiętam jak robiliśmy kokardki, takie plastikowe. Na Dzień Kobiet każda róża musiała być z wielką plastikową kokardą, więc całą rodziną je robiliśmy zamiast puzzli czy lepienia pierogów. Pomagałam przy obróbce kwiatów, jednak moje ręce nie były wtedy tak sprawne by tworzyć bukiety. Mama robiła to zdecydowanie lepiej. Z czasem moja świadomość rosła i coraz bardziej czułam co chcę robić. W liceum mocno też interesowałam się roślinami doniczkowymi. Wtedy się dużo uczyłam i to był dla mnie taki oddech, dotykanie ich i pielęgnowanie. Mój tata przywoził mi wszystkie nowinki z giełdy i miałam obstawiony roślinami cały pokój. Na studiach pracowałam w kwiaciarni. W pewnym momencie role się odwróciły i to ja uczyłam moją mamę mając już nowe doświadczenia wyniesione z tego okresu.

Wróćmy jeszcze do tematu zmiany. Co nam może pomóc w ich wprowadzaniu? Co Tobie pomogło?

Szczera rozmowa ze sobą, decyzja, odpowiedzialność za decyzję, miłość do siebie i wybaczanie sobie jeśli się nie uda. Wiele rzeczy, wszystko co pomaga. Nie należy się zniechęcać. Jeśli coś sobie przyjmiemy, na przekład, że chcemy zmienić jakiś nawyk, to nie wolno biczować się za to, że coś nam nie wyszło. Nie zrobiliśmy tego co zaplanowaliśmy, trudno. Zamiast przejmowania się tym szybciutko wracajmy na ścieżkę, którą sobie obraliśmy. Ważne jest by mieć do tego pozytywny stosunek. Dzięki temu szybciej wypracujemy sobie tą drugą naturę i zmienimy swoje stare nawyki.

Dziękuję Ci za rozmowę i życzę dalszych pozytywnych przemian i sukcesów.

Również dziękuję. A wszystkim czytelnikom florystom i czytelnikom ForumKwiatowe.pl pragnę złożyć takie oto życzenia:

Niech ten czas będzie czasem na poznanie swoich pragnień, zadawanie pytań, znalezienie odpowiedzi. Życzę wam zdolności doceniania siebie i innych oraz wiary we własną mądrości i odwagi w działaniu. Dostrzegajcie szanse w każdej sytuacji. Nigdy z siebie nie rezygnujcie. Bądźcie wierni swoim pasjom. Podejmujcie ryzyko własnego rozwoju, wtedy poznacie jak wielkim cudem jest życie. Życzę obfitości w każdym obszarze waszego życia. Szczęśliwej drogi w głąb siebie.


Rozmawiał Janusz Błaszczyk.

O autorze

Forum Kwiatowe

Dostarczamy treści dla florystów, właścicieli kwiaciarń i freelancerów. Masz coś do powiedzenia o florystyce i chcesz się tym podzielić z innymi miłośnikami kwiatów? Dowiedz się jak dołączyć do grona autorów. O autorach forumkwiatowe.pl