Chłodne poranki i deszczowe popołudnia pozwalają florystom odetchnąć z ulgą. Ale spokojnie – lato dopiero się rozkręci. A wraz z nim zaczyna się sezon ślubów, dekoracji plenerowych i niekończących się zamówień. Niestety – rośnie też temperatura. Jak wiadomo, wysokie temperatury to wróg numer jeden świeżych kwiatów. Nawet najlepszy towar potrafi „klapnąć”, jeśli trafi do przegrzanego samochodu czy dusznej pracowni. Co można zrobić, żeby kwiaty nie traciły formy i wartości handlowej?
Transport, czyli jak nie „ugotować” bukietu po drodze
O ile dostawy do kwiaciarni zazwyczaj odbywają się rankiem, o tyle transport gotowego bukietu do klienta może być wyzwaniem. Nie trzeba od razu inwestować w izotermiczne pojemniki – chociaż jeśli robisz dużo mobilnych dostaw, może warto. Ale czasem wystarczy… zdrowy rozsądek. Co zrobić:
- Staraj się planować dostawy w godzinach, gdy jest chłodniej – czyli wcześnie rano lub późnym popołudniem. Unikaj przewożenia kwiatów w czasie największego upału, czyli między 11 a 15.
- Podczas postoju kwiaty najlepiej zabezpieczyć – jeśli masz dostęp do termoizolacyjnych skrzyń lub specjalnych mat chłodzących, warto ich użyć. Jeśli nie, nawet zwykły koc termiczny lub mata z folii bąbelkowej może ograniczyć nagrzewanie się bukietów.
- Nigdy nie zostawiaj kwiatów w zamkniętym aucie na czas rozładunku, nawet na kilka minut. Temperatura w takim wnętrzu może szybko wzrosnąć do 50°C lub więcej, co jest praktycznie równoznaczne z “usmażeniem” świeżych kwiatów.
- Aby zapewnić dostęp do wody możesz skorzystać z gotowych rozwiązań dostępnych na rynku – zestawów do przewożenia kwiatów (np.Arrive Alive Chrysal).
Opakowanie – pomoc czy przeszkoda?
Warto zwrócić uwagę na to, jak kwiaty są pakowane podczas transportu i magazynowania, bo to ma duży wpływ na ich późniejszą kondycję. Na przykład róże często są zawinięte w karton. To świetne rozwiązanie na czas transportu (hurtowego), bo kwiaty są zabezpieczone przed wstrząsami i zgnieceniem.
Jednak gdy róże trafią już do kwiaciarni, te kartony mogą stać się problemem. Powód? Ograniczony przepływ powietrza i wilgoć, które często gromadzą się wewnątrz kartonu, sprzyjając rozwojowi pleśni. Dlatego po przyjęciu dostawy dobrze jest rozpakować róże i zapewnić im dostęp do świeżego powietrza.
Jeśli chodzi o foliowe rękawy, sytuacja jest podobna, ale nieco inna. Rękawy dobrze chronią kwiaty przed uszkodzeniami i utratą wilgoci podczas transportu. Jednak pozostawione zbyt długo, zwłaszcza w ciepłym lub wilgotnym środowisku, mogą stworzyć zbyt zamknięty mikroklimat, który ogranicza wymianę powietrza i może sprzyjać rozwojowi grzybów i pleśni.
Co zatem zrobić? Najlepiej, jeśli to możliwe, po przyjęciu kwiatów zdjąć folie i wyłożyć kwiaty na świeże powietrze lub do chłodnego, dobrze wentylowanego pomieszczenia. Jeśli warunki w kwiaciarni są dobre, a wilgotność i temperatura pod kontrolą, można też pozostawić folię na krótszy czas, by zapobiec wysychaniu.
Kwiaty też chcą pić – ale z klasą
Po dostawie kwiatów najgorsze, co można zrobić, to od razu wrzucić je do wazonów i wystawić na ladę. Wyobraź sobie, że właśnie wróciłeś z długiej podróży i zamiast odpoczynku ktoś każe ci od razu wskoczyć do pracy – tak samo czują się kwiaty po transporcie.
Dlatego warto dać im chwilę na „leżakowanie”. Co to znaczy? To taki krótki czas, kiedy kwiaty trafiają do chłodnego, zacienionego pomieszczenia — na zaplecze lub do magazynu — gdzie mogą spokojnie napić się wody z odżywką i dojść do siebie. Dajemy im chwilę, by się „zregenerowały” i nabrały świeżości.
To trochę jak kwiatowa drzemka — dzięki niej bukiety później prezentują się piękniej i dłużej zachowują trwałość. Jeśli nie masz czasu na skomplikowaną pielęgnację każdego bukietu, wprowadź prostą zasadę: każda nowa dostawa kwiatów najpierw trafia na „leżakowanie”, choćby na godzinę. Zobaczysz, jak pozytywnie wpłynie to na jakość i wygląd twoich kompozycji.
Chłód i powietrze — duet, który przedłuża świeżość
Nie posiadasz chłodni, ale chcesz stworzyć kwiatom dobre warunki — czasem wystarczy kilka prostych działań. W upalne dni ważne jest, by ograniczyć nagrzewanie pomieszczenia: warto zasłonić okna (najlepiej od strony południowej), a rano i wieczorem porządnie je wywietrzyć. Dobra cyrkulacja powietrza to jeden z kluczowych czynników wpływających na trwałość kwiatów — zapobiega gromadzeniu się nadmiaru wilgoci, która sprzyja rozwojowi pleśni i bakterii.
Warto jednak uważać z używaniem wentylatorów — stały, silny nawiew skierowany bezpośrednio na kwiaty może prowadzić do ich szybszego odwodnienia i więdnięcia. Najlepiej ustawić je tak, by powietrze krążyło w pomieszczeniu równomiernie, a nie „smagało” bukiety jak wiatr na pustyni.
Czy te metody zapewnią trwałość Twoim kwiatom? Prawda jest taka, że żadna metoda nie da 100% pewności. Zdarzają się dni, kiedy mimo starań trzeba się pogodzić z tym, że pewien kwiatek „już nie wstanie”. Ale im lepiej zadbasz o podstawy – cień, przewiew, wodę – tym mniej strat będziesz mieć na koniec dnia. A w tej branży liczy się każdy kwiatek, każda złotówka i każda minuta. Niestety – florysta to przecież nie tylko artysta – to logistyk, technolog, a czasem też pogotowie ratunkowe dla więdnących róż.
A kwiaty? Choć bywają kapryśne, potrafią się odwdzięczyć. Myśl praktycznie, z sercem i odrobiną przewidywania. A wtedy nie tylko kwiaty, ale i klienci będą wracać do Ciebie z uśmiechem.